Autor |
Wiadomość |
Adas |
|
|
Banty |
|
|
Banty |
|
|
Michael |
|
|
Emma4810 |
|
|
Steven |
|
|
Tammy |
|
|
Michael |
|
|
Gość |
|
|
passionate-kiss |
Wysłany: Czw 19:14, 13 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Byron, Blake, Baudelaire ... Wręcz ubóstwiam ! I polecam, o ile ktoś niezaznajomiony. I oczywiście Poświatowska. |
|
|
Doś |
Wysłany: Sob 11:19, 11 Mar 2006 Temat postu: |
|
A ja wszysrkiego po troszkę, aczkolwiek szczególniej Iwaszkiewicza, Baczyńskiego, Poświatowską i Wojaczka. Stachurę oczywiście też |
|
|
Piratomanka |
Wysłany: Nie 16:30, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
Z polskich zdecydowanie Szymborska i Bursa, z zagranicznych William Blake i Victor Hugo. |
|
|
ehm |
Wysłany: Czw 12:05, 19 Sty 2006 Temat postu: |
|
lubię stachure.
ale przedewszystkim Anne Sexton. |
|
|
Sowa |
Wysłany: Sob 0:47, 17 Gru 2005 Temat postu: |
|
Dla mnie Mistrzem jest Edward Stachura. 'Próba wniebowstąpienia', 'Z nim będziesz szczęśliwsza', 'Porcelana', 'Dookoła mgła'. I Jego teksty w piosenkach SDM czy Hey'a... Uwielbiam. No i 'Ono'- 'prawie Biblia'.
Wojaczek i Bursa- zwróciłam uwagę na ich twórczość z powodu porównań do Steda. Nie zachwyciło mnie, ale bardzo podobają mi się prace Wojaczka.
Leśmian- za wspomnienia związane z jego lirykami. Za miłość i nienawiść. Za życie i śmierć.
Maria Pawlikowska- Jasnorzewska- za kobiecość i zmysłowość.
Poświatowska- j.w.
Miłosz, Szymborska- za całokształty.
Nawet i Mickiewicza poczytam z własnej, nieprzymuszonej woli Ale tylko ballady! Nie znoszę prawie-ubóstwiania tego autora, nie podobają mi się okropne lekcje języka polskiego, na których to Mickiewicz [jak 'bohater i wieszcz narodowy'] wychwalany pod niebiosa jest. Ja mam troszkę inne zdanie na jego temat. Ale szacunek za ballady jest.
Krzysztof Pieczyński- za Słońce.
Krzysztof Daukszewicz- za to, czego nie było.
c.d.n. |
|
|
tari |
Wysłany: Wto 20:45, 06 Gru 2005 Temat postu: |
|
A ja nie mam jednego ulubionego poety a akurat ostatnio spodobał mi sie wierz Wisławy Szymborskiej:"Przy winie"
Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwa odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę.
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek, Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Venus z piany,
Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie,
szukam swojego odbicia
na ścianie. I widzę tylko
gwóźdź, z którego zdjęto obraz |
|
|